„Czarownica powołana albo krótka nauka i przestroga ze strony czarownic”
„Czarownica powołana albo krótka nauka i przestroga ze strony czarownic” to tytuł krótkiej rozprawy, która wchodzi w skład należącej do Książnicy Cieszyńskiej kolekcji Józefa Ignacego Kraszewskiego. W Cieszynie znajduje się jej druga edycja, ogłoszona w 1714 r. w Gdańsku, w oficynie Jana Daniela Stolla „za staraniem i kosztem Wiel. Consystorza Gdańskiego”. Po raz pierwszy dziełko to ukazało się już jednak 75 lat wcześniej, w 1639 r. w poznańskiej drukarni Wojciecha Regulusa, niegdysiejszego nauczyciela Akademii Lubranieckich.
Treść „Czarownicy powołanej” znacząco odbiega od opinii formułowanych w większości ówczesnych rozpraw poświęconych procesom o czary. Jest w istocie pierwszym w polskim piśmiennictwie głosem przeciw pławieniu czarownic. Jego autor krytykuje także praktykę „powoływania czarownic”, czyli wskazywania przez skazaną za czary kolejnych podejrzanych, zazwyczaj sąsiadek, lub żon i córek wpływowych osób. Powodem owego procederu miał być – według autora – lęk oskarżonych przed torturami, sprawiający, że kobiety przyznawały się do winy, wplątując w „diabelską aferę” kolejne domniemane winowajczynie. Autor „Czarownicy powołanej” apeluje do sędziów o rozwagę. Wierzy w istnienie sił nieczystych, tj. w czarownice i diabła, kpi jednak z ogólnie akceptowanych reguł egzaminowania czarownic. Opisuje przypadki nadużyć, radząc każdemu wystrzegać się, „aby cię w osobie duchownego diabeł nie bałamucił, co mu nie nowina”. Zachęca do poszukiwań racjonalnych dowodów na istnienie czarownic, krytykując wyroki sądowe oparte na domysłach i zabobonnych praktykach.
Rozprawka jest anonimowa, choć niektórzy badacze przypuszczają, iż jej autorem mógł być sam Wojciech Regulus, ukrywający swoją tożsamość w obawie przed konsekwencjami, jakie ściągnąć na niego mogło kwestionowanie obowiązujących wówczas opinii na temat metod zwalczania czarownictwa. Że domniemanie to nie jest pozbawione podstaw, świadczyć może kolejna książka wydana w jego oficynie, a mianowicie „Cautio criminalis oder rechtliches Bedenken wegen der Hexenprozesse”, napisany przez jezuickiego pisarza Friedricha von Spee traktat przeciw stosowaniu tortur w procesach o czary. Publikacja ta wydaje się wskazywać, iż poznański drukarz pozostawał konsekwentnym wyznawcą liberalnych, jak na owe czasy, przekonań w dziedzinie sądownictwa.
„Czarownica powołana” okazuje się interesująca także w kontekście regionalnym. Jak bowiem podczas swoich niedawnych, przeprowadzonych w Książnicy Cieszyńskiej kwerend odkryła Monika Kliś, na 44 stronie rozprawki znajduje się taki oto tekst: „[…] w Księstwie Cieszyńskim, w mieście Cieszynie: w tym mieście byli dwaj przedni urzędowi, jako u nas, burmistrz z wójtem. Ci zheretyczawszy za connwentia książęcia między innymi zbrodniami sekty swej należytych, rzucili się też na ubogi klasztor Franciszka Św. i z despektem wyświeciwszy zakonniki jako złodzieje z miasta, nie mając dosyć na tym, z kościoła obalonego cegły zmurowali szubienice miejską. Uszło im to u książęcia, mając wielki credit, ale nie u Boga. Mieli też dziatki, które w wolności nowej Ewangelii bez bojaźni bożej wychowali, z nich wyuzdawszy się na wszelką swawolą syn burmistrzów i wójtów, poczęli ludzie despektować i łupić, co gdy się do uszu książęcia doniosło, kazał nieodwłocznie obydwóch na onejże szubienicy powieszać. I tak pierwsi one szubienice od swych ojców wymurowaną, trybem ewangelickim poświęcili i odnowili. To mi obywatele miasta tego i tamże wiernie oznajmili”.
Powyższa relacja, przez autora „Czarownicy powołanej” zasłyszana jakoby w samym Cieszynie, a przytoczona w celu udokumentowania jego tezy mówiącej o nieuchronności kary, która spaść musi na każdego, niezależnie od jego stanu i wyznania, kto dopuszcza się łamania boskich praw, stanowi najwcześniejszy, a nieznany dotąd historykom regionu opis okoliczności upadku cieszyńskiego klasztoru franciszkanów. Jakkolwiek, co najmniej od czasu Leopolda Jana Szersznika legenda ta była znana cieszyńskim dziejopisom, poza Matthiasem Kasperlikiem żaden z nich nie wskazał źródła jej pochodzenia. Matthias Kasperlik zaś, przytaczając historię burmistrzowskiego syna, który jakoby zawisnąć miał na szubienicy wzniesionej z ruin franciszkańskiego klasztoru, powołał się na relację przeora cieszyńskich dominikanów, zawierającą m.in. takie oto zdanie: „Ex ruinis, to gest z tiech rozburench kamenj a czyhel (yak se rozprawi) Ssybeniczy Tiessynsku wystawiely." (Z ruin, to jest z rozrzuconych kamieni i cegieł – jak się opowiada – cieszyńską szubienicę wystawili). Relacja ta spisana została jednak dopiero w 1645 r., podczas gdy – przypomnijmy – „Czarownicę powołaną” wydrukowano już 6 lat wcześniej, w 1639 r., co w sposób oczywisty rodzi pytanie, czy użyte przez dominikańskiego przeora określenie „yak se rozprawi” dowodzi niezwykłej popularności owej legendy, czy też raczej w słowach przeora widzieć należy dowód jego… oczytania i znajomości także polskiej literatury. Na pytanie to zapewne nie zdołamy już znaleźć odpowiedzi. Żadne bowiem inne, znane dotąd źródło historyczne nie zawiera informacji o smutnym losie burmistrzowskiego syna, a w prawdziwość legendy o wykorzystaniu „bosackich” ruin do budowy szubienicy powątpiewał już uczeń Szersznika, Alojzy Kaufmann. Krytycznie ustosunkowywali się do niej również późniejsi historycy Cieszyna, w tym Gottlieb Biermann i sam Matthias Kasperlik. Wszak chodziło o wydarzenia, które miały miejsce niemal 100 lat przed tym, zanim „Czarownica powoła” została napisana i trafiła pod prasy drukarskie. Pewne wydaje się w każdym razie, że w 1545 r., gdy książę cieszyński ofiarowywał należące niegdyś do franciszkanów nieruchomości miejskiemu szpitalowi, klasztorne zabudowania jeszcze istniały, podobnie jak ich wyposażenie. Wskazują na to wyraźnie sformułowania zawarte w książęcym nadaniu: „A my chticz aby to chudem lidem a Sspitali Tiessynskemu k dobremu a użitecznemu przysslo, nadawame to wsseczko misto, kde byl Klasster, Kostel z Ornaty a wssem Klinoty, z stawenjm a zahradami, k tomu naleitymy, Chudym nynieyssym a budauczym w Sspitalu Tiessynskem" (A My, chcąc aby obróciło się to na pożytek i dobro ludzi ubogich i cieszyńskiego szpitala, nadajemy całe to miejsce, gdzie był klasztor, kościół z ornatami i wszystkimi klejnotami, z zabudowaniami i ogrodami do tego należącymi, biednym obecnym i przyszłym w szpitalu cieszyńskim).