Jak widać w latach panowania księżnej Elżbiety Lukrecji cieszyńscy mincerze wybijali monety niskich nominałów, ale w licznych emisjach. Praktyka ta musiała być opłacalna, skoro kontynuowali działalność, wynajmowanie praw do działalności menniczej stanowiło też niezłe źródło dochodów dla księżnej, znajdującej się stale w długach. Dzierżawa praw menniczych stanowiła 3% jej ogólnych rocznych dochodów. Natomiast dla Habsburgów, którzy od dawna dążyli do likwidacji resztek samodzielności poszczególnych śląskich książąt, korzystanie z ich praw menniczych było solą w oku. Ferdynand III po raz kolejny zabrał się za porządki po zakończeniu wojny trzydziestoletniej i podpisaniu traktatu westfalskiego w 1648 r., który dawał mu wolną rękę w sprawach Śląska. Pretekstem do interwencji był zarzut, że moneta cieszyńska jest małowartościowa i bita niezgodnie z przepisami. W kwietniu 1649 r. starosta Śląska wysłał rozkaz zamknięcia mennicy, nakaz wycofania cieszyńskiej monety z obiegu i dalszego jej używania na Śląsku. Księżna Elżbieta Lukrecja oczywiście się z tym nie pogodziła, zarządzając przeprowadzenie wewnętrznego śledztwa, które nie wykazało żadnych nieprawidłowości.
Zażądała też przysłania specjalnego pełnomocnika cesarskiego, a swojemu agentowi we Wrocławiu, uczonemu Henrykowi Cunradtowi poleciła bronić w stolicy Śląska jej praw menniczych. Zarzuty odrzucił też zdecydowanie Hans Losz, którego jednak księżna profilaktycznie poleciła aresztować. W piśmie do księżnej Losz powoływał się na swoją prawie trzydziestoletnią działalność w służbach jej ojca i brata, podkreślając, że w tym czasie nie było żadnych skarg, ani podejrzeń co do jego uczciwości. Pozostał jednak w areszcie, choć poręczyć za jego niewinność gotowych było wielu szanowanych mieszczan. W dniu 5 maja miejski wójt i ławnicy opieczętowali warsztaty Losza i Bremena, spisali też inwentarz znajdujących się w mennicy narzędzi służących do produkcji monet, a należących do mincerza Losza; spisano też narzędzia Ludwiga Bremena, mincerza skoczowskiego. Dzięki temu wiemy, jakim wyposażeniem dysponowały ich warsztaty, które oczywiście odpowiadały stosowanemu w XVII w. procesowi produkcji monet.
Najpierw należało przygotować surowiec i sporządzić stop odpowiadający określonej próbie, który walcowano do postaci blachy, następnie rozklepywano na kowadle. Znajdujemy więc w obu warsztatach piece do topienia metalu, miedziane i żelazne tygle, misy, kotły, a nawet żelazną patelnię do podgrzewania metalu. Następnie wycinano krążki metalu, tnąc nożycami albo przecinakiem, czyli tłokiem o zaostrzonych krawędziach, który od razu pozwalał na otrzymanie krążka. Taki stwierdzono na wyposażeniu warsztatu Losza. Najważniejszy etap to odbijanie monet, do czego służyły młoty i młotki (obaj mincerze mieli po kilka, różnej wielkości). Ale ważniejsze były tłoki zarówno dolne (te osadzano w drewnianym klocu), oraz górne. U Losza stwierdzono 40 starych i nowych tłoków górnych, Bremen miał tylko 4 nowe. Inwentarz określa je jako żelazne, ale zapewne były stalowe, jak w innych mennicach. Na tłoki musiano nanieść rysunek awersu i rewersu, przygotowany przy pomocy grawera. Ostatnią czynnością procesu produkcji monet było tzw. bielenie, po którym monety .jaśniały". Miało to ułatwić odróżnienie emisji wykonanych w mennicy od monet fałszywych, ale sprawiało też wrażenie, że monety są lepszej próby niż w rzeczywistości. Bielenia dokonywano przez gotowanie w kotłach wypełnionych roztworem soli i tzw. kamienia winnego (winianu potasu), które obaj mincerze przechowywali w beczkach i workach. Resztę spisanego wyposażenia stanowiły wagi i odważniki oraz pojemniki z pagamentem i złomem miedzianym.
W międzyczasie cesarska Komora we Wrocławiu w kolejnych pismach precyzowała, że licha cieszyńska moneta zalała cały Śląsk, zwłaszcza Górny, a to za pośrednictwem cieszyńskiego Żyda Jakuba Singera, agenta mennicy. Jego także więc nakazano aresztować. Singer energicznie odpierał zarzuty, twierdząc, że jedynie dostarczał pagamentu i rozwoził monetę po kraju (co potwierdzali mincerze), a przez prawie dwa lata w ogóle nie przebywał w Cieszynie, ale w Krakowie. Do kompletu uwięziono także Ludwiga Bremena i probierza Stadlera, wszyscy posiedzieli w piwnicy pod ratuszem, na którą mocno się skarżyli, była bowiem wilgotna i zatęchła. Cesarscy delegaci zjawili się w Cieszynie dopiero 20 cze¬wca, przez cztery dni prowadzili przesłuchanie Losza i jego pomocnika, przebadali też narzędzia oraz monety. Podejrzenia komisji budził m.in. fakt, że zarówno Losz, jak i Bremen zasadniczo działali bez probierza, a wcześniej Rundt byl blisko spowinowacony z wardejnem Stadlerem. W ramach śledztwa komisja udała się też do „Pilothischen Haufee, alwo anjetzo HanS Loses Laboratorium ist". Tu kazano Loszowi rozpalić ogień, aby przeprowadzić próbę roztopienia monet i sprawdzenia zawartości w nich szlachetnego kruszcu. Okazało się, że Losz z grzywny srebra wybijał 243-244 monety, natomiast Bremen więcej (nawet do 256). Ogólnie jednak cesarscy wysłannicy niczego specjalnie karygodnego nie znaleźli, stwierdzili jedynie nieporządek, braki w kontroli itp. Komisja ustaliła też, że pagament kupowano głównie w Krakowie, czystego srebra nie sprowadzano, a złotych monet wybito tylko niewielką liczbę, dla celów reprezentacyjnych. Co najważniejsze waga i zawartość kruszcu w przebadanych monetach nie odbiegały od cesarskich. Ostatecznie więc w sierpniu cesarz zgodził się na zwolnienie aresztowanych mincerzy, za poręką, ale chętnych do tego w Cieszynie nie brakowało, nawet w odniesieniu do Żyda Singera.
Na tym sprawa się skończyła i po pół roku przerwy księżna mogła wznowić działalność swej mennicy. Cesarska inkwizycja niczego karalnego w funkcjonowaniu mennicy nie ujawniła, spowodowała jednak koniec działalności Hansa Losza w Cieszynie. Prowadził potem od 1650 r. biskupią mennicę w Kromefiżu na Morawach, gdzie zmarł w 1655 r. W Cieszynie pozostawił dom oraz dzieci: córkę Annę i syna Wilhelma, który został złotnikiem. Odszedł także Bremen, którego komisja ostrzegła, że jego próby mennicze są jednak nieodpowiednie. Po jego odejściu działalność mennicza w Skoczowie ustała na zawsze.
Tekst: Janusz Spyra
Zdjęcia: Dominik Dubiel, Renata Karpińska
Zdjęcie halerze Przemysława I Noszaka: Wojciech Woźniak
Jako ilustracje wykorzystano:
- monety ze zbiorów Muzeum Śląska Cieszyńskiego w Cieszynie, Muzeum Okręgowego im. L. Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, zbiorów prywatnych
- reprodukcje z publikacji: F. Friedensburg, "Die schlesischen Mnzen des Mittelalters", Breslau 1931 oraz F. Friedensburg, H. Seger, "Schlesiens Mnzen und Medaillen der Neueren Zeit" Breslau 1901;
- reprodukcje z dzieła Lazerusa Erckera "Aula SubterraneaDomina Dominantium Subita Subditorum", Frankfurt am M., 1703 (ze zbiorów Biblioteki Głównej Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie)
- reprodukcje z "Encyclopdie, ou dictionnaire raisonn des sciences, des arts et des Mtries", Paris 1751 - 1772 (ze zbiorów Książnicy Cieszyńskiej w Cieszynie)