Lipiec 2024 | ||||||
P | W | Ś | C | P | S | N |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 |
Grupa „Baj(k)arze w dniu 22 lutego 2014 przedstawiła widzom kolejną, piątą już sztukę Johna Whitewooda. Tym razem był to dramat „Malwina”. W ulotce reklamowej grupy czytamy: „Nasze sztuki są nowoczesnymi widowiskami, nawiązującymi do ponadczasowej formy Teatru Elżbietańskiego, polegającej wyłącznie na słowie, kostiumach i grze”. Jest to więc oficjalna deklaracja, że nowoczesność, ponadczasowość, rola słowa, kostiumu i gry aktorskiej odgrywają dominującą rolę w repertuarze grupy. Z popularności, jaką cieszą się wszystkie kolejne premiery i powtórzenia spektakli (na życzenie widzów), wynika, że są to słuszne i trafne założenia.
Akcja „Malwiny”, to historia dość prosta, intryga stara jak świat i przez to ponadczasowa. I właśnie ta ponadczasowość oraz sposób opowiedzenia tej historii jest szczególnym atutem sztuki. Postacie sztuki żyją w przeszłości, ale myślą i mówią jak współcześni nam ludzie. Jest to chwyt zamierzony przez autora i stosowany we wszystkich jego utworach. W komediach zwłaszcza, które mają charakter satyryczny, śmiejemy się z nas samych i naszej rzeczywistości, choć oglądamy historie z odległych nam czasów. Interesujące jest zakończenie „Malwiny”, które , podobnie jak w pozostałych sztukach, zawsze jest trochę inne, niż spodziewa się widz. Udaje się więc autorowi nie tylko widza zainteresować i zabawić, ale i zaskoczyć.
Słowo odgrywa w sztukach „Baj(k)arzy” bardzo ważną rolę. Język jest obrazowy, często zawierający trafne oryginalne maksymy, sentencje, co wyraźnie nawiązuje do tradycji sztuk szekspirowskich. Np. w „Malwinie” o plotce:
„Plotka pędzi ulicami miasta jak ogień przez uschnięty las….”
W innym miejscu: „Plotki mnożą się szybciej niż króliki i hycają sobie po mieście w poszukiwaniu coraz to nowych przystani”.
Taki język to pewne utrudnienie dla aktorów, którzy muszą dobrze opanować swoje role. Nie ma tu miejsca na improwizację. Godne podziwu jest to, że występujący w sztukach amatorzy świetnie radzą sobie z tekstem i przekonująco grają postacie dramatu. Kostiumy wykonane są we własnym zakresie i na miarę możliwości finansowych. Widoczna jest w nich dbałość detal w indywidualizacji postaci. W inscenizacjach sztuk Johna Whitewooda zmniejszono dystans między widownią a sceną ,sufler jest widoczny, siedzi wśród widzów. To celowe zamierzenie autora, który jest równocześnie aktorem i reżyserem przedstawień.
Ewenementem jest niezwykła popularność grupy. Aktorzy po każdym występie otrzymują gromkie owacje. I nie są to pochwały kurtuazyjne. Ze względu na niewielką powierzchnię piwnicy w Domu Narodowym liczba widzów jest ograniczona. Jest znacznie więcej chętnych niż dostępnych miejsc. Po każdej kolejnej premierze wzrasta liczba fanów „Baj(k)arzy”. Kto raz zobaczył spektakl „Baj(k)arzy”, chce przyjść znowu i prosi o rezerwację biletu na kolejną premierę. Publiczność czuje się usatysfakcjonowana ciekawą historią, dobrą zabawą i świetną atmosferą.
Czyż nie takie było w czasach Williama Szekspira zadanie teatru? Popularność Baj(k)arzy świadczy o tym, że oczekiwania widowni, mimo upływu czasu, niewiele się zmieniły. Nadal chcemy, by teatr integrował ludzi, inspirował i dostarczał kulturalnej rozrywki. I widocznie jest niemała jeszcze liczba zwolenników tradycyjnych sztuk teatralnych , o których wybitny polski krytyk teatralny i filmowy, Zygmunt Kałużyński*, mówi, że są „wystawione w ludzki sposób”, tzn. bez modnych w nowoczesnej inscenizacji dziwactw.
*Kałużyński Zygmunt. Do czytania pod prysznicem… Warszawa: Instytut Wydawniczy Latarnik, 2004.
Mgr Jadwiga Knopek